No to zaczynamy!

Nigdy w życiu nie pisałam bloga i nie do końca wiem na czym to polega, ale czas spróbować!
Postanowiłam założyć bloga dla siebie,dla własnej motywacji. Oto moja historia.
Jak wiele dziewczyn milion razy próbowałam zabrać się za ćwiczenia, zdrowe odżywanie itd. Jak u wielu dziewczyn te milion razy kończyło się porażką. Niedawno przeczytałam, że Edison zaliczył milion porażek zanim wynalazł żarówkę, dlatego postanowiłam spróbować milion pierwszy raz!
Najdłużej udało mi się ćwiczyć systematycznie jakoś miesiąc i wtedy faktycznie byłam z siebie bardzo zadowolona, później ZAWSZE coś się wydarzyło co powodowało, że zwyczajnie przestawałam. Później zaczynałam na nowo, ale co z tego skoro rezultaty dawno zatopiły się w tłuszczu. Próbowałam praktycznie wszystkiego, ba! nawet nie mówię ile mam płyt do ćwiczeń, książek, polubionych stron na Facebooku, ale dalej nie mam płaskiego brzucha... dlaczego? lenistwo? ciągłe wymówki? obżarstwo? taaak, kocham fast foody, prędzej odmówię sobie czegoś słodkiego niż pysznego kebabka <3 Myślę, że większość dziewczyn dokładnie wiem o czym właśnie napisałam.
Co śmieszne zawsze ważyłam 55-56 kg przy wzroście 163cm i nigdy nie byłam z siebie zadowolona, w najlepszym czasie ważyłam 52 kg, brzmi nieźle? W ciągu roku myślenia o tym, że powinnam schudnąć i zbierania zdrowych przepisów i lubienia stron na Facebooku przytyłam z 56 kg do 63 :) Czułam się tak wystarczająco fit, że zapomniałam poćwiczyć. Już nie jest tak śmiesznie. Mam 24 lata i na basenie nie byłam od dobrych paru lat, bo zwyczajnie się wstydzę.
Streszczając moją historię mogę przejść do sedna. Otóż założyłam bloga żeby przestać mieć wymówki, słowo poszło w świat, nie tylko milionowa wyrwana kartka z zeszytu z zapisem planu działania. Jak ktoś to przeczyta to tym bardziej będzie mi głupio przestać, dostanę większego kopa do działania. Nie chodzi o to żeby robić coś wbrew sobie, absolutnie! Ja bardzo chcę, po prostu za szybko się poddaję. Mam zamiar w końcu wyprostować plecy i być z siebie zadowolona. W końcu nie być tą, która kogoś naśladuje, a być naśladowaną. Podobno życie jest w moich rękach, a co dopiero kilogramy! Dam radę! Tym razem musi się udać! 

26 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję pięknie! :) Nawet nie wiecie jak mi miło, aż chce mi się poćwiczyć! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej trafiłam od Aliny. Czekam na więcej i trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hej! ale pozytywny kop! dziękuję pięknie, przyda się! :D

      Usuń
  4. Dasz radę! Pokaż wszystkim, że nie warto się poddawać i walcz o lepszą siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię ten zwrot "walcz o lepszą siebie", własnie o to w tym wszystkim chodzi :) Mega dziękuję! :))

      Usuń
  5. Hi5... ja mam rok więcej, ale wzrost podobny i wagę też... ale nie wiem dokładnie, strach na nią wejść :D Ej no sukienki to ważna sprawa! Ubieram jakaś prostą i wyglądam jak w ciąży... więc cóż chyba czas zgubić ten nadmiar, tzw. ciążę spożywczą :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha dokładnie wiem o czym mówisz! i sukienki to bardzo ważna sprawa! czekają mnie 3 wesela z czego na jednym jestem świadkową, trzeba się jakoś prezentować :D to co? zaczynasz ze mną? :D

      Usuń
  6. Trzymam kciuki i będę obserwować:)
    Anai

    OdpowiedzUsuń
  7. Przede wszystkim gratuluję decyzji i powodzenia!
    Ja mam trochę inaczej. Całe życie byłam chuda. Nie szczupła, przeraźliwie chuda. Miałam jeść co chcę w ogromnych ilościach i leżeć brzuchem do góry całymi dniami a i tak nie mogłam przytyć i miałam niedowage. Mniej więcej w wieku 21-22 lat nagle mój metabolizm umarł a przyzwyczajenia się nie zmieniły... Teraz mam oponę tak wielka, że nie widzę swoich majtek póki nie wciągnę brzucha xD stwierdziłam że pora się ogarnąć, bo nie chce za kilka lat ważyć 80 kg albo i lepiej... W życiu nie byłam na siłowni i trochę mnie to przeraza ale mój chłopak jest ogarnięty w tym temacie i mam nadzieję, że przynajmniej na początku mi pomoże. Moja kondycja ssie, nie mogę wejść na 3 piętro bez zasapania. Razem z koleżanką z pracy zdecydowałyśmy zacząć od skakanki, czasem basen i powoli wdrażanie siłowni. Nie zależy mina zrzuceniu kg, tylko na zrzuceniu opony i lepszej kondycji do lata. Wiadomo- bikini samo się nie będzie opalać, ktoś mu musi towarzyszyć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahahaha fragment o tym, że nie widzisz majtek póki nie wciągniesz brzucha wydaje się bardzo znajomy :D Faktycznie ciężko zmienić nawyki skoro większość życia lajtowo mogłaś wcinać smakołyki bez konsekwencji, ale może dzięki temu jakoś szybciej Ci to pójdzie? tak czy siak trzymam kciuki! Mega fajnie, że masz ogarniętego chłopaka, może coś razem uda Wam się podziałać! ja się przymierzam do siłowni, ale póki co przeraża mnie pójście tam samej ;)
      Pozdrawiam i powodzenia, bikini czeka! :D

      Usuń
  8. Bardzo miło Cię " poznać " życzę wytrwałości - dasz radę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie! również bardzo miło "poznać" ;)

      Usuń
  9. Powodzenia! Pisz pisz... Razem raźniej.. Może też mi sie uda zrzucić zbędne kilogramy ;-) czekam na kolejne wpisy i obserwuje

    OdpowiedzUsuń
  10. dziękuję! super! razem zawsze raźniej! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń