Siłownia podejście I

Ok, czas się przyznać, że poległam na tygodniowym wyzwaniu i to na samym początku.
Nie, że mi się nie chciało, o dziwo bez problemu wstawałam, do tego w pierwszy dzień byłam tak przejęta, że nie mogłam w nocy spać i śniło mi się, że zaspałam hahaha!
Jednak problem polegał na tym, że już wcześniej przy ćwiczeniach pobolewały mnie kostki, także w niefortunnym momencie wybrałam takie tygodniowe wyzwanie, bo już po 2 dniach musiałam odpuścić bo za bardzo bolało. Stwierdziłam, że jednak lepiej odpuścić 3 dni, niż przekombinować i nie móc ćwiczyć przez kolejne 2 tygodnie. Jadłam ładnie, wszystko git, jedynie zrobiłam kilka dni przerwy.
Chciałam więc usunąć post, ale stwierdziłam, że jeszcze niedługo znowu spróbuję.

Z nowości jeszcze mogę powiedzieć, że zrobiłam pierwsze podejście na siłownię. Miałam 2 wybory : pójść sama na siłownię w mieście gdzie pracuję, albo z tatą i jego kolegą do takiej małej lokalnej w miasteczku, w którym mieszkam. Wybrałam tę drugą opcję.

Szczerze, spełniła się moja każda jedna obawa. Na wejściu gapiła się każda jedna osoba, było dużo osób, miałam wrażenie, że nie ma gdzie ćwiczyć, jakaś blondyna zmierzyła mnie z góry do dołu. Moja pierwsza reakcja: UCIEKAĆ!!!

Poszliśmy do takiej innej salki gdzie tata i jego kolega mieli sobie potrenować boks. Myślałam, że rozgrzejemy się i idziemy ćwiczyć, ale nie. Powiedzieli, że mogę iść na siłownię bo oni po sobocie jeszcze potrzebują przerwy. Ok, tu spełniła się moja kolejna obawa "co robić? od czego zacząć? jak ćwiczyć?". Skończyło się na "nie pójdę". No i nie poszłam, zawiedziona siedziałam i zgłębiałam tajniki boksu. Dzisiaj kolejne podejście. Taty kolega ma mi pokazać co i jak. Dzisiaj też zdecyduję czy chcę tam chodzić czy dalej czuję się tam niekomfortowo. Wiem, że będzie to dla mnie wielki przełom.

Aaaaa!! z ciekawości wczoraj się zmierzyłam. Spadły kolejne centymetry! Łącznie z brzucha pozbyłam się już 6cm, a z ud 4!!! :)) i uwaga uwaga! ostatnio waga pokazała niewidzianą już 2-3 lata piątkę z przodu! Co prawda było to rano, ale było!

Wychodzi na to, że cierpliwość i wytrwałość popłaca :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz